Technologia – nasz wróg, czy przyjaciel

Technologia – nasz wróg, czy przyjaciel

Rozwój technologii ostatnimi czasy dał nam się wszystkim mocno we znaki. Jeszcze nie tak dawno temu cieszyliśmy się ze zamiany czarno-białego telewizora na kolorowy i z instalacji przewodowego telefonu w domu. Dziś praca na centrali telefonicznej to zawód, o którym wiele z nas już zapomniało, a często nawet i telewizor uważany jest już za przeżytek. Ulubione filmy, seriale, czy nawet kanały informacyjne można z powodzeniem oglądać na urządzeniach mobilnych. Tak, żyjemy w epoce wysoko rozwiniętej technologii, która mieści się w naszej kieszeni. W kieszeni mamy ulubioną muzykę, ulubione filmy z wypożyczalni on-line, kanały telewizyjne, telefon, gry komputerowe, no i oczywiście internet – nieskończone źródło wszelakiej wiedzy. Możemy już tylko zatkać uszy słuchawkami, wbić wzrok w mały ekran i już nas nie ma w świecie żywych. Nie, przecież nadal oddychamy, a to znaczy, że żyjemy.

Pytanie tylko, co to za życie?

Internet to bezsprzecznie źródło ogromnej wiedzy. Umiejętne korzystanie z tej wiedzy na pewno przynieść nam może wiele korzyści. Jeśli jednak zaczynamy sprawdzać w internecie jak wymienić żarówkę w lampce nocnej albo koło w samochodzie, to już powinniśmy się zacząć mocno zastanawiać, czy aby to niesamowite źródło wiedzy nie za bardzo ingeruje w nasze życie. Niestety trzeba być świadomym tego, że wielu rzeczy z internetu nie da się lub nie powinno się w ten sposób nauczyć, jakkolwiek świetne poradniki byśmy oglądali.

Już na pewno całkiem zatrważające jest relacjonowanie każdego swojego dnia na popularnych portalach społecznościowych. Czy nie nasuwa się nam wówczas pytanie o to, gdzie my tak naprawdę żyjemy? Bo może nasze życie istnieje już tylko w sferze wirtualnej? Może według nas tylko to co pokazujemy w sieci jest naszym prawdziwym życiem i uważamy, że jeśli czegoś nie zademonstrowaliśmy to znaczy, że tego tematu/problemu nie ma? No dobrze, może zapędzamy się za daleko w tym toku myślenia.

Technologia – nasz wróg, czy przyjaciel

Dzięki rozwojowi technologii można coraz częściej pracować z domu. Można nawet w ten sposób odnaleźć swoją drugą połowę. Tak, wiele można. Ale gdy technologia nie była tak mocno rozwinięta, to też wiele rzeczy można było. Tylko można było inaczej. Dziś ludzie samotni siedzą przed ekranami, kiedyś dużo częściej spotykali się na domówkach i potańcówkach u znajomych. Dziś ludzie piszą maile, rozmawiają przez telefon i dowiadują się z portali społecznościowych o tym, co słychać u rodziny i znajomych. Kiedyś pakowało się walizki, wsiadało się do pociągu i jechało się do dalekiej rodziny wiele kilometrów, na kilka dni. Dziś młodzi ludzie “spotykają się” w modnym miejscu i siedzą wszyscy bez słowa wpatrzeni w małe ekrany. Kiedyś, młodzi ludzie spotykali się i rozmawiali. Byli ze sobą i dla siebie nawzajem. Czy można zaryzykować stwierdzenie, że rozwój technologii działa antyspołecznie i generuje samotność? Czy tysiące znajomych na portalu społecznościowym są faktycznie naszymi znajomymi? Ile kaw wypiliśmy razem? Ile razy poklepaliśmy się krzepiąco po ramieniu patrząc sobie głęboko w oczy? Czy gra online ze znajomymi, która nieprzerwanie potrafi trwać długie godziny i wprowadza nas w trans, w stan niczym po zażyciu środków psychotropowych, jest pozytywnym skutkiem rozwoju technologicznego?

W granicach rozsądku, wszystko jest dla ludzi

Pytanie tylko kto gdzie i kiedy powinien takie granice wyznaczać, by nie być posądzonym o nadmierny konserwatyzm, tak przecież w dzisiejszym świecie wyśmiewany. Może warto na początek delikatnie zacząć zwracać uwagę szczególnie młodemu pokoleniu na to, że są takie rodzaje wolności, które mimo wszystko potrafią zaprowadzić nas do niewoli, z której wydostanie się może być wbrew pozorom niebagatelnie trudne.

Dodaj komentarz